- kino:
- Benjo Colautti
Zrecenzowany przez:
- Ocena:
- 1.5
Streszczenie:
Battle: Los Angeles traci każdy cel, do którego dąży. Poza dobrze wykonanymi efektami specjalnymi, nic w tym filmie nie jest godne polecenia.
Więcej szczegółów
Filmy o inwazji obcych są teraz nabytym gustem. Zanim przejęło się CGI i potężne efekty specjalne, filmy takie jak Inwazja porywaczy ciał i Johna Carpentera Oni żyją były skuteczne, ponieważ opowiedziały historię, która pokazała emocjonalny wpływ pozaziemskiego wyłomu w naszym społeczeństwie. Nawet filmy o dużym budżecie, takie jak Wojna światów i Dzień Niepodległości mają duszę wykraczającą poza masywne eksplozje wywołane potężną bronią obcych. Szkoda, że ostatnio, z listopadową bombą science fiction Sylwetka na tle nieba i teraz Bitwa Los Angeles w kinach filmy o inwazji obcych stają się niewiarygodnie osłabione i demonstrują okropny sposób na zniweczenie drogiego budżetu.
który gra Wanię w akademii parasolowej
Od razu Bitwa Los Angeles popełnia amatorski błąd, zaczynając od cienkich jak papier opowieści o członkach plutonu piechoty morskiej, którzy są śledzeni przez cały film, walcząc z kosmitami i problemami w tym samym czasie. Aby rozwijać postacie, musisz spędzić ponad dwie minuty przed ekranem, starając się, abyśmy się nimi przejmowali. Tylko absurdalnie intensywny sierżant Nantz Aarona Eckharta otrzymuje obszerną historię dotyczącą rzekomego problemu, w który był zamieszany podczas pobytu w Iraku. Oprócz tego, że tych marines trudno jest indywidualnie odróżnić, jest to, jak banalne są ich postacie.
Zaręczyny żołnierz piechoty morskiej, przestraszony debiutant, niedoświadczony dowódca, paskudny wieśniak, paskudna kobieta, emocjonalnie niespokojny strzelec wyborowy, a nawet ostatnia wojna Eckharta, zanim przejdę na emeryturę, nie ma w nikim nic oryginalnego w tym filmie. Cywile, którzy dołączają do Marines w połowie fabuły, są równie obrzydliwi, jak to tylko możliwe, albo używani jako sposób na szarpanie za serca zahartowanych żołnierzy, albo do odważnego strzelania i powolnej śmierci na oczach ich dziecka . Widziałeś to wszystko już wcześniej i zrobiłeś to lepiej.
Teraz większość nie będzie się przejmować ludzkim aspektem filmu o inwazji obcych, zamiast tego skupią się wyłącznie na najeźdźcach kosmosu i na tym, jaki poważny sprzęt pakują, aby przejąć kontrolę nad Ziemią. To ta część filmu, której nigdy wcześniej nie widziałeś, ponieważ nikt w Hollywood nie spróbowałby tak szalonego pomysłu. Kiedy już przyjrzysz się kosmitom, zdasz sobie sprawę, że wyglądają jak stickman, ale mają owalne głowy i jedną rękę działającą jak broń. To śmiesznie mało kreatywne i nudne.
Tak, film to dwie godziny akcji, ale ani jedna sekunda nie jest stosunkowo zabawna. Lepiej jest grać w gry wideo, w których wrodzy obcy są stworzeniami, których należy się bać i strzelać do nich z przyjemnością z powodu ich ohydnej natury. Bitwa: LA robot-stickman zostaje postrzelony i zabity bez takiego warknięcia. Ich statki wyglądają jak kawałki kanału śmieciowego sklejone taśmą. To właśnie sprawia, że film tego rodzaju kończy się niepowodzeniem, a nieatrakcyjne kosmici niszczą zainteresowanie widzów.
W całym filmie jest tak wiele leniwych i nieokreślonych pomysłów. Na przykład, gdy reporter wyjaśnia, że powodem ataku kosmitów są zasoby wodne Ziemi. Budowanie nieznanego czynnika dla wroga można osiągnąć, gdy nie wydaje się to być podobne do zhakowanego po namyśle. Jest też scena, w której Nantz próbuje odkryć słaby punkt kosmity, który jest uważany za bezużyteczny, gdy w dalszej części filmu nakręcenie go w dowolnym miejscu powoduje, że zostaje zniszczony jak worek ziemniaków.
Styl filmowania jest chaotyczny i chaotyczny i bardzo stara się stworzyć dokumentalny klimat, nawet jeśli akcja na ekranie na to nie zasługuje. Humor, który pojawia się od czasu do czasu w całym filmie, jest tak młodzieńczy, że mógłby go napisać pięciolatek. Jeden ważny powód, dla którego większość odbiorców zostanie odrzucona przez Bitwa: LA jest to otwarcie pro-wojenne. Niemożliwe jest śledzenie wojskowych przekomarzania się i przemówień żołnierzy, którzy mamroczą kwestie, które wszyscy kuliliśmy się słysząc wcześniej. To tak, jakby dialog został napisany przez rekrutera piechoty morskiej.
Hura!
Pokażmy im, z jakimi żołnierzami mają do czynienia!
Nie umieramy tutaj!
Bitwa Los Angeles pomija każdy cel, do którego dąży. Oprócz mało inspirujących, ale dobrze wykonanych efektów specjalnych i wciągającej sekwencji akcji rozgrywającej się na zniszczonej autostradzie, nic w tym filmie nie jest nowe ani godne polecenia. Jednowymiarowy główny bohater Eckharta, żałosna wymówka obcej inwencji, nieszczęsny dialog i bolesne próby rozwinięcia nieistniejących historii z przeszłości to wystarczające powody, aby tego uniknąć. Wynajem Dzień Niepodległości i podziwiaj, jak poważna, ale ostatecznie zabawna inwazja obcych może być takim sukcesem w zadowalaniu publiczności. Mamy nadzieję, że w przyszłości zobaczymy coś podobnego zamiast zapomnianych prób zarabiania pieniędzy.
gra o tron, przegląd dzieciRecenzja Battle: Los Angeles
Zły
Battle: Los Angeles traci każdy cel, do którego dąży. Poza dobrze wykonanymi efektami specjalnymi, nic w tym filmie nie jest godne polecenia.